Rozmowa z globalnym dyrektorem PACIFIC
16-08-2015
Bastian Grundler – rozmowa z globalnym dyrektorem PACIFIC GmbH odpowiedzialnym za serwis rakiet na turniejach zawodowych, świadczony przez markę PACIFIC na całym świecie.
Przez kilka sezonów marka PACIFIC była oficjalnym partnerem federacji ATP. Podczas wieńczących sezon Turniejów Mistrzów prowadziliście serwis naciągania rakiet zawodników. Jak duże było to przedsięwzięcie?
– Turnieje z cyklu ATP World Tour Finale są dużymi wydarzeniami. Gra w nich ścisła czołówka, co sprawia, że podczas imprezy pojawia się na niej około 250 tysięcy kibiców. Dla nas kontrakt z federacją ATP i udział w tak prestiżowym wydarzeniu to okazja, aby prezentować nasze produkty kibicom w Szanghaju i Londynie, ale przede wszystkim pokazać, że PACIFIC to bardzo specjalistyczna marka tenisowa, z olbrzymią tradycją i doświadczeniem, której eksperci serwisują sprzęt dla najlepszych tenisistów świata. Przygotowanie zawsze jest sporym wysiłkiem, gdyż zdajemy sobie sprawę, że wszystko musi być dobrze zorganizowane i nie może być pomyłek. Ale tak naprawdę każde wydarzenie, w trakcie całego roku, w którym bierzemy udział jako serwis naciągania rakiet, jest w jakimś stopniu stresujące dla serwisantów. Zawsze są tymi, którzy pierwsi przychodzą i ostatni opuszczają miejsce rozgrywek.
Zespół serwisantów PACIFIC brał udział w pięciu edycjach ATP World Tour Finals. Czy któraś z nich szczególnie utkwiła Ci w pamięci?
– Szczerze mówiąc, nie ma takiego jednego roku, gdyż każda impreza dostarczała nam wielu niezapomnianych chwil. Oczywiście dekoracja finału pomiędzy Rogerem Federerem a Rafaelem Nadalem w wypełnionej po brzegi hali O2 w Londynie jest czymś szczególnym. Dla nas to swego rodzaju nagroda za pracę, którą dla nich wykonywaliśmy. Zresztą w 2011 roku Rafa Nadal sam przyszedł porozmawiać z naszymi serwisantami, aby podziękować im za profesjonalną i dobrą pracę przez cały tydzień.
Jak nowe maszyny ułatwiają pracę w porównaniu do tych starszych? Różnica jest duża?
– Tak naprawdę najważniejsza jest dokładność. Wiek maszyny jest drugorządny. Oczywiście nowsze i wyższe modele mają zwykle bardziej zaawansowane mechanizmy i są bardziej precyzyjne. Istotne jest natomiast, aby regularnie wykonywać konserwację maszyny. Musi ona być stale kalibrowana, łapki muszą być czyszczone i regulowane, platforma, na której montujemy rakiety musi być zawsze w 100% stabilna. Ale taka dobrze funkcjonująca maszyna spełnia swoje zadanie, tylko jeśli osoba ją obsługująca ma odpowiednie umiejętności i wykonuje pracę z najwyższą starannością. Serwis na profesjonalnych turniejach to nie naciąganie dla amatorów. Tu margines błędu praktycznie nie istnieje. Profesjonalny serwisant musi nie tylko znać tajniki maszyny, ale także produkty dostępne na rynku, gdyż z każdym rodzajem naciągu należy obchodzić się inaczej, tak aby serwis tenisistom na najwyższym światowym poziomie także był świadczony w podobny sposób.
Pamiętasz jakieś dziwne wymagania profesjonalnych tenisistów odnośnie do naciągania rakiet?
– Rzeczywiście jest wielu tenisistów, którzy mają swoje specjalne zwyczaje czy rytuały. Bez wymieniania konkretnych nazwisk, pamiętam przypadek, gdy pewien tenisista ze światowej czołówki wymagał, aby jego rakieta była montowana w maszynie zawsze tak, aby napis z nazwą producenta był zwrócony ku górze. Tłumaczył to tym, że zawsze trzyma rakietę konkretną, stroną przy returnie i nie chce wtedy dotykać drugą ręką węzełków naciągu. Czy na przykład jedni zawodnicy chcą mieć rakiety naciągane w dniu poprzedzającym ich mecz, podczas gdy inni bezpośrednio przed meczem. Różne są też schematy przeplatania strun, bo nie każdy zawodowiec chce, aby jego rakietę naciągać wprost od jednej strony do drugiej. W ogóle ilość rakiet naciąganych przez tenisistów podczas turniejów wzrasta, gdyż obecnie dużo więcej uwagi zwracają oni na kwestie naciągów i tuningu rakiety niż miało to miejsce przykładowo 10 lat temu. Wiedzą, że ogromnie wpływa to na ich grę.